Chcielibyśmy pochwalić się naszym kolejnym udanym wyjazdem.
Tym razem głęboko w Afrykę – do Zambii!
Pomysł na ten wyjazd chodził za nami już dłuższy czas. Chcieliśmy, aby Afryka rozbrzmiała w sercach i głowach naszych studentów. Od pomysłu do realizacji!
Jak już wiecie, wyjazdy, które organizujemy, mają szczególny program. Celem każdego wyjazdu jest absorpcja zbilansowanej mieszaniny właściwych danemu miejscu wiedzy biznesowej i atrakcji turystycznych :)
Dla poznania każdego odwiedzanego kraju pod względem biznesowym spotykamy się z lokalnymi przedsiębiorcami, inwestorami z innych krajów oraz naszymi rodakami, którzy mieszkają w danym miejscu. To pozwala nam lepiej zrozumieć uwarunkowania geopolityczne i gospodarcze danego regionu.
Tak samo było oczywiście w Zambii.
Przy dużej pomocy ojca Jacka Gniadka SVD udało nam się spotkać z ponad dziesięciorgiem przedsiębiorców z różnych branż. Do tego sesje pytań oraz wieczorne rozmowy przy lokalnym piwku dały nam wiedzę, której nigdzie indziej byśmy nie otrzymali.
Zambia jest jednym z bezpieczniejszych krajów afrykańskich. Dawna metropolia brytyjska pozostawiła po sobie wiele: ruch lewostronny, formy gospodarcze typu spółka Ltd., ale również język, dzięki któremu możemy porozmawiać z każdą napotkaną osobą.
Na każdym kroku zauważalne są duże różnice w standardzie życia mieszkańców. Od wiosek slumsów, gdzie kobiety z dziećmi czekają przy studni w kolejce po wodę, po duże centra handlowe z towarami z całego świata. Mimo tego, nie dostrzegaliśmy smutnych ani zmartwionych ludzi. Przeciwnie. Im biedniejsi, tym radośniejsi zdawali się być. Żyją i mają wszystko, czego potrzebują, więc czy pomoc „białego człowieka” jest im potrzebna?
Pomagać warto tym, który chcą zmienić swoje życie, iść dalej i osiągać więcej. I takich ludzi też spotykaliśmy!
Pięknym doświadczeniem była Msza Święta w niedziele w kościele pod wezwaniem Najświętszej Rodziny. Lokalny zespół gospel sprawił, że cały kościół rozbrzmiewał niebiańskimi rytmami. Aż łezka się w oku kręciła.
Dla takich chwil warto jechać nawet na drugi koniec świata. Co, na marginesie, jest w planach w przyszłym roku…
Po tygodniu mieszkania w Lindzie, na przedmieściach Lusaki, na misji u o. Jacka, wyruszyliśmy poznawać dalsze zakątki czarnej Afryki. Zakończył się etap biznesowych rozważań, za to nastąpiła część turystyczna. Szaleństwo zwiedzania! :D
Safari w Botswanie – gdzie na wyciągnięcie ręki mamy spotkanie z Wielką Piątką Afryki.
Świat dużych i dzikich zwierząt jest niesamowity. U każdego co chwilę pojawiał się uśmiech od ucha do ucha, a przecież znamy te zwierzęta od dzieciństwa :)
To jest właśnie magia safari!
Kolejną atrakcją tej części wyjazdu był rafting po rzece Zambezi.
Wrażeń zaczerpniętych w toku tej przygody nie da się opowiedzieć. Trzeba samemu to przeżyć! Były chwilę grozy i brutalnego lądowania w wodzie, ale wszyscy, uśmiechnięci choć wyczerpani, dotarli bezpiecznie pontonem do finałowego brzegu :)
Wieczorem konieczne było smarowanie jogurtem poparzonej słońcem skóry :/
W ostatnich chwilach pobytu w Afryce została nam do zobaczenia najsłynniejsza atrakcja tego regionu – Wodospady Wiktorii, po stronie Zimbabwe.
Odkryte w 1855 roku przez szkockiego misjonarza i badacza, Davida Livingstone’a, uważane są za jeden z siedmiu naturalnych cudów świata.
Sam Livingstone powiedział o nich: „Widok tak piękny, że muszą się w niego wpatrywać aniołowie w locie”.
Nadszedł czas powrotu. Szkoda. Wyjazd minął tak szybko…
Każdy uczestnik powrócił uśmiechnięty i z dodatkowym bagażem – doświadczeń.
Dziękujemy i do zobaczenia na kolejnych wyjazdach!